11-10-2008 PBG Basket Poznań-Sokołów Znicz Jarosław

Utworzono: piątek, 01, listopad 2013 Poprawiono: czwartek, 03, marzec 2022 Karol Burchardt

11.10.2008

PBG Basket Poznań-Sokołów Znicz Jarosław 96:68


Koszykarze PBG Basket Poznań odnieśli pierwsze zwycięstwo w sezonie 2008/09. Poznaniacy pokonali Sokołów Znicz Jarosław 96:68 (25:22, 22:16, 28:18, 21:12).

Punkty dla PBG Basket zdobyli: Szawarski 18(2), McLean 18(1), Davis 15(1), Jones-Camacho 14(2), Bigus 11, Flieger 6, Radwan 4(1), Metelski 3, Smorawiński 2, Bailey 2, Prus 2, Mowlik 0.

Punkty dla Znicza zdobyli: Miszczuk 14, Reynolds 13, Hughes 10(2), Kukiełka 10(1), Nowak 9(1), Celej 6, Mikołajko 4, Ecka 2, Fortuna 0, Urban 0.

Po ostatnich dwóch bardzo nieudanych meczach postanowiono sprowadzić do drużyny PBG Basket nowego zawodnika, rozgrywającego Davida Bailey'a. Amerykanin dopiero w czwartek pojawił się w Poznaniu, dlatego jego dyspozycja pozostawała sporą niewiadomą nie tylko dla kibiców, ale i dla szkoleniowców naszej drużyny. Niestety, zabrakło w składzie Bobby Brannena, który według trenera Kijewskiego powróci do zespołu dopiero za dwa miesiące. Mimo, że zespół Znicza Jarosław ma już na koncie dwa zwycięstwa w tym sezonie, to nikt w Poznaniu nie wyobrażał sobie, by w tym meczu był inny zwycięzca niż PBG Basket.

W pierwszej kwarcie gra toczyła się w niezłym tempie i oba zespoły zdobywały sporo punktów. Kilka razy poznaniacy odskoczyli na 5-6 punktów (7:2, 19:13), jednak goście za każdym razem odrabiali straty. Znicz próbował wykorzystać ruchliwość swojego centra Marka Miszczuka, który często próbował rzutów zarówno spod kosza, jak i z dystansu. Kilka razy trafił, jednak jego skuteczność, zwłaszcza z dystansu, pozostawiała sporo do życzenia. Już w pierwszej kwarcie na parkiecie pojawił się w miejsce Davisa Bailey i już na początek zaprezentował kilka udanych zagrań - asystę do McLeana i zbiórkę w ataku. Jednak gdy próbował rzutów, to piłka do kosza nie wpadała, a notę Amerykanina bardzo obniżają dwie straty w kontratakach.

Także w drugiej kwarcie trwała wyrównana walka. W 14. minucie na tablicy wyników widniał remis 31:31, a chwilę później po raz pierwszy, i jak się okazało, także ostatni prowadzenie objęli jarosławianie (35:36). Wówczas jednak udane wejście z ławki zanotował Radwan, który zdobył pierwsze punkty w sezonie, kilka udanych akcji penetracyjnych miał też Davis (dwukrotnie trafił, będąc jeszcze przy tym faulowanym). W połączeniu z nieskutecznymi rzutami zawodników Znicza pozwoliło to poznaniakom na zbudowanie jeszcze przed przerwą całkiem solidnej przewagi (47:38). Sytuację gości pogarszał też fakt, że obaj Amerykanie w barwach Znicza Hughes i Reynolds mieli już na koncie po 3 przewinienia, a zastępujący Hughesa na rozegraniu Ecka nie miał najlepszego dnia, notując kilka prostych strat.

Jeśli jarosławianie mieli jeszcze nadzieję na zwycięstwo, to w 3 minuty po przerwie odebrali im je Jones i Szawarski trafiając z dystansu, a następnie McLean po przepięknej akcji całej drużyny, gdy przed rzutem McLeana dwóch innych zawodników miało wypracowane pozycje rzutowe. Wówczas było już 55:38, a w 25. minucie 63:43. Sfrustrowani goście pudłowali nawet z rzutów wolnych, a poznaniacy prezentowali sporo bardzo efektownych akcji, jakich brakowało w poprzednich dwóch spotkaniach. Jeszcze przed końcem trzeciej kwarty z parkietem pożegnał się Tomasz Fortuna, który na skutek popełnienia dwóch przewinien umyślnych musiał opuścić parkiet. Po 30 minutach PBG Basket prowadził 75:56 i zagadką pozostawały jedynie rozmiary zwycięstwa.

W ostatnich minutach meczu na parkiet weszli wszyscy rezerwowi PBG Basket i poza Mowlikiem każdy z nich zdobył punkty. Szczególnie cieszy wejście na parkiet po raz pierwszy w oficjalnym meczu od wczesnej wiosny Stanisława Prusa, który nareszcie uporał się z ciężką kontuzją. Niewiele brakowało, by udało się poznaniakom osiągnąć barierę 100 punktów, ale ostatnie dwie akcje nie przyniosły punktów i ostatecznie PBG Basket wygrał 96:68.

Po fatalnej grze w środę przeciw Polpharmie dziś obejrzeliśmy w akcji zupełnie inny zespół. Skuteczny, potrafiący grać zespołowo i ładnie dla oka. Z bardzo dobrej strony pokazali się wszyscy gracze pierwszej piątki, a na szczególne uznanie zasługuje aż 15 zbiórek Bigusa, w tym 8 ofensywnych. Także gracze rezerwowi wnieśli do gry pozytywnego ducha, zwłaszcza Radwan i Flieger. Nieco słabiej zaprezentował się nowy nabytek PBG Basket Bailey, ale aby go obiektywnie ocenić, potrzeba przynajmniej kilku meczów, aby zdążył poznać się z drużyną, co w przypadku rozgrywającego jest bardzo ważne. Teraz przed PBG Basket dwa bardzo trudne mecze wyjazdowe - z Kotwicą Kołobrzeg oraz z Anwilem Włocławek. Faworytem w obu meczach nasz zespół nie będzie, ale bardzo dobry basket pokazany w meczu ze Zniczem Jarosław daje nadzieję, że uda się osiągnąć korzystne wyniki także z bardziej wymagającymi rywalami.

źródło:
http://www.pbgbasket.pl

Odsłony: 312