22-11-2008 PBG Basket Poznań-Basket Kwidzyn

Utworzono: środa, 22, październik 2014 Poprawiono: środa, 16, luty 2022 Karol Burchardt

PBG BASKET POZNAŃ-BASKET KWIDZYN 70:84

22.11.2008


W 13. kolejce PLK zespół PBG Basket Poznań uległ Basketowi Kwidzyn 70:84 (14:19, 23:20, 18:28, 15:17).

 

Punkty dla PBG Basket zdobyli: McLean 17(1), Wójcik 17(1), Davis 9, Bigus 8, Szawarski 6(1), Jones-Camacho 6, Mocnik 3, Flieger 2, Mowlik 2, Metelski 0.

Punkty dla Basketu Kwidzyn zdobyli: Weeden 31(7), Tica 16(1), Kuebler 11(3), Hyży 9, Dixon 6, Garner 6, Lubeck 4, Puncewicz 1, Mielnik 0, Potulski 0, Dąbrowski 0.

Mecz PBG Basket z Basketem Kwidzyn był dla obu klubów niesamowicie ważny. Poznaniacy mieli do tej pory 2 zwycięstwa na koncie, natomiast kwidzynianie zaledwie 1. Jako że mecz był rozgrywany w Poznaniu, a do drużyny powrócił nieobecny w ostatnich 2 spotkaniach z powodu kontuzji Wojciech Szawarski, to gospodarzy można było uważać za faworytów tego pojedynku. Ziarno niepokoju mogła w poznańskich fanach zasiać informacja, że niedawno w drużynie naszych rywali doszło do zmiany trenera. Stanowisko to objął jeden z najbardziej utytułowanych trenerów w Polsce, słynący z wprowadzania w swoich zespołach żelaznej defensywy Andrej Urlep.

Od samego początku meczu poznaniacy z wielkim trudem przedzierali się przez obronę gości. Jak już się udało zdobyć punkty, to raczej po indywidualnych akcjach lub z linii rzutów wolnych, a do rzadkości należały akcje zakończone asystą i koszem. Goście dość szybko zdołali wypracować kilkupunktową przewagę (8:13 w 7. minucie), głównie za sprawą trafiającego z dystansu Weedena oraz bardzo umiejętnie wykorzystującego swój wzrost Tici. Wydawało się, że pozytywny impuls do gry PBG Basket wniesie McLean, który zaraz po wejściu na parkiet trafił za 3 punkty, ale szybko wszystko wróciło do normy i po 1. kwarcie poznaniacy przegrywali 14:19.

W 2. kwarcie na parkiecie musieli w obu zespołach występować młodzieżowcy, co okazało się dość istotne. Młody zawodnik gości Krzysztof Mielnik radził sobie kiepsko, w ataku był zupełnie bezużyteczny, a w obronie popełniał sporo błędów, przez co defensywa Kwidzyna nie była już tak szczelna jak w początkowych fragmentach meczu. Wykorzystywał to zwłaszcza McLean, który w trakcie tej kwarty zdobył aż 10 punktów, z czego jego seria kolejnych punktów pozwoliła nie tylko odrobić straty (27:27 w 16. minucie), ale nawet dać PBG Basket najwyższe prowadzenie w meczu 33:27. Na parkiecie pojawił się nawet Metelski, ale gdy tylko trener Urlep delegował na parkiet potężnego Dixona, to po jednej akcji, gdy Amerykanin z ogromną łatwością przepchnął Metelskiego, trener Kijewski musiał szybko reagować i z powrotem wpuścić na parkiet Bigusa. Najlepszy w Baskecie Kwidzyn Tony Weeden szybko wziął sprawy w swoje ręce, gdy poznaniacy zbudowali 6-punktową przewagę. Trafił dwie "trójki", dodał punkty z rzutów wolnych i jeszcze przed przerwą goście odzyskali prowadzenie 37:39.

Druga połowa rozpoczęła się od kiepskiej i nieskutecznej gry obu drużyn. Poznaniacy trzy razy z rzędu blokowali rzuty kwidzynian, ale sami popełniali bardzo proste błędy w ataku - zwłaszcza raziły częste kroki. Pierwsi z letargu otrząsnęli się goście. Ich metodą na kompletne rozbicie defensywy PBG Basket (w tej kwarcie poznaniacy stanęli strefą) były rzuty z dystansu. Dość powiedzieć, że przez 10 minut goście trafili 7 razy za 3 punkty, z czego 4 razy tej sztuki dokonał niesamowity Weeden. Czarnoskórego koszykarza kryli w trakcie meczu zarówno Jones, jak i Flieger, Mocnik - żaden z nich nie mógł znaleźć recepty na Weedena. Przewaga gości rosła tym szybciej, że znów problemy na linii rzutów wolnych mieli Wójcik i Mocnik. Goście prowadzili 39:46 (24. min.), 41:55, a w 29. minucie nawet 49:64. Co prawda, przed ostatnią kwartą przewagę Kwidzyna udało się zmniejszyć do 12 punktów (55:67), ale było oczywiste, że przy bardzo solidnej obronie gości ciężko będzie zwyciężyć.

W ostatniej kwarcie nareszcie udało się nieco zneutralizować rzuty z dystansu gości - zarówno Garner, jak i Weeden nie byli już w tym elemencie tak skuteczni. Przez pierwsze 5 minut ostatniej kwarty Basket Kwidzyn zdobył tylko 5 punktów, ale niestety niewiele to dało, bowiem poznaniacy byli jeszcze bardziej nieskuteczni - przez ten czas zdobyli zaledwie dwa "oczka" i przegrywali 57:72. Symbolem bardzo kiepskiej gry naszego zespołu była sytuacja z końcówki meczu, gdy po rzucie wolnym wykonywanym przez Ticę piłkę zebrał Rafał Bigus. Był on zupełnie nieatakowany, jednak piłka wypadła mu z rąk, odbiła się od stopy i wyleciała na aut. W końcówce meczu nie było już żadnych emocji, gdyż goście wcześniej wypracowali sobie bezpieczną, kilkunastopunktową przewagę. Ostatecznie mecz zakończył się wynikiem 70:84.

Mało kto spodziewał się, że PBG Basket przegra z ostatnim w tabeli Basketem Kwidzyn w tak wyraźny sposób. O porażce zadecydowała o wiele lepsza obrona drużyny gości niż poznaniaków oraz niespotykana skuteczność gości w rzutach z dystansu (aż 13/26, przy bardzo kiepskim 3/18 w PBG Basket). W PBG Basket najlepiej spisywał się Alex McLean, choć kilka razy zbyt łatwo dawał sobie wybić piłkę z rąk lub się przewracał. Bardzo dobrze natomiast dopingowali kibice, co podkreślali także zawodnicy PBG Basket po meczu. Widać, że spotkanie klubu kibica dało pozytywne efekty. Gdy tylko koszykarze będą spisywali się lepiej, do dopingu klubu kibica powinna się dołączyć reszta widowni. Teraz przed zespołem 2 tygodnie przerwy i trener Kijewski ma czas, aby doprowadzić do tego, by zawodnicy prezentowali się na meczach równie dobrze jak na treningach.

źródło:
www.pbgbasket.pl

Odsłony: 488