Marchewka Kazimierz

Poprawiono: piątek, 01, kwiecień 2022 Drukuj E-mail

Miło nam poinformować, że dziś 20 stycznia 75 lat kończy trener sekcji kolarskiej naszego klubu Kazimierz Marchewka. W swojej karierze trenerskiej wychował kilka pokoleń polskich szosowców, zjeździł z nimi cały świat. Z okazji urodzin Panu Kazimierzowi składamy najserdeczniejsze życzenia i Państwu przedstawiamy jego biografię:Kazimierz Marchewka i jego podopieczni: Łukasz Bodnar - brązowy medalista i Peter Mazur - mistrz świata. Szosowe Mistrzostwa Świata w Plouay, rok 2000. Fot. archiwum Kazimierza Marchewki

Urodził się zimą 1940 roku, 20 stycznia. Był najstarszym z pięciorga dzieci. Od najmłodszych lat pomagał rodzicom we wszystkim, dbał także o swych braci i siostrę. Czas po 1945 roku nie był łatwy, więc młody mieszkaniec Myszkowa pod Szamotułami uczył się bardzo szybko samodzielności i odpowiedzialności. Miał sześć lat gdy założył tornister na plecy i poszedł do szkoły podstawowej. Uczył się dobrze i pilnie. W wieku siedemnastu lat zdał maturę w Liceum Ogólnokształcącym w Szamotułach.

Rok wcześniej, w1956, gdy Stanisław Królak jako pierwszy Polak wygrywa Wyścig Pokoju i gdy kraj ogarnia polityczna odwilż, debiutuje w wyścigu kolarskim. Jest lato (sierpień) i na bieżni stadionu miejskiego w Szamotułach odbywa się wyścig australijski. 16-latek z Myszkowa bierze w nim udział i w ten sposób realizuje swoje sportowe marzenie. – Nie wiedziałem jak się ścigać, przewróciłem się, by ostatecznie zająć trzecie miejsce.Kazmierz Marchewka był kolarzem do 1966 roku. Fot. archiwum Kazimierza Marchewki

– Pierwszych kolarzy na żywo, w akcji, widziałem w roku 1953 – mówi Kazimierz Marchewka, który cyklizmowi poświęcił 59 lat swego pracowitego życia. – Siadłem na rower damski w Myszkowie, gdzie wówczas mieszkałem, i pojechałem kilkanaście kilometrów do Bytynia, by zobaczyć z bliska peleton startujący w Tour de Pologne. Szosowcy jechali wówczas ze Szczecina do Poznania i nie byli tak barwni jak współczesni – wspomina.

Jechali wówczas (19 września 1953) ze Szczecina dystans 201 kilometrów i po pięciu godzinach 39 minutach 15 sekundach w takiej oto kolejności meldowali się na linii mety w Poznaniu: 1. Henryk Hadasik, 2. Mieczysław Wilczewski, 3. Marian Więckowski, 4. Henryk Łasak, 5. Wacław Wójcik, 6. Tadeusz Waliszewski. Ówczesny Tour de Pologne, liczący 2311 kilometrów i rozpisany na trzynaście etapów z metą w Warszawie, wygrał Mieczysław Wilczewski.

W 1957 roku zdaje maturę i 2 sierpnia rozpoczyna pracę w Poznaniu, w Teletrze na ulicy Zachodniej. Za pierwszą wypłatę kupuje rower wyścigiowy marki Diamant. – Minęło tyle lat a ja dziś pamiętam, że kosztował 1900 złotych. Rok później jest członkiem sekcji kolarskiej LZS Szamotuły i w barwach Ludowych Zespołów Sportowych wygrywa sześć wyścigów: między innymi w Szamotułach, w Ostrorogu i w Wągrowcu. – Byłem wówczas w dobrej dyspozycji sportowej, gdyż od 1 marca 1958 do końca października 1960 codziennie dojeżdżałem rowerem do pracy na trasie Myszkowo koło Szamotuł do Poznania (40 kilometrów w jedną stronę) i z powrotem. I tak dzień po dniu. A w niedzielę z kolegami szukałem okazji do wyścigowej rywalizacji. W roku 1959 jest kolarzem z krwi i kości i wygrywa wiele wyścigów.We wrześniu 1959 roku jedzie do Warszawy na wyścig towarzyszący centralnym dożynkom. Stadion X-lecia wypełniony prawie do ostatniego miejsca, blisko 100 tysięcy ludzi. Szosowcy spod znaku LZS ścigają się na całego, jest ich kilkudziesięciu, i 19-letni Kazimierz Marchewka wygrywa. Ludzie biją mu brawa, gratuluje mu Władysław Gomułka (ówczesny I sekreatrz KC PZPR – informacja dla młodego pokolenia) i wręcza główną nagrodę za zwycięstwo. To rower szosowy polskiej produkcji – Jaguar. – Kosztował wówczas 3200 złotych, przy średniej pensji wynoszącej około 2 tysiące złotych – przypomina.

Ma dwadzieścia lat, jest rok 1960, i Kazimierz Marchewka wiąże się z Wartą Poznań – klubem sportowym związanym wówczas z HCP, zakladami Hipolita Cegielskiego – jednym z polskich gigantów przemysłowych. Wiosną startuje w przełajowych Mistrzostwach Polski we Wrocławiu, start i meta na stadionie Pafawagu, gdzie w wyścigu zawodników z licencją II zdobywa tytuł wicemistrzowski. Jesienią zostaje powołany do odbycia zasadniczej służby wojskowej. Trafia do Choszczna – JW 3747.Plac apelowy ma w obwodzie 800 metrów i żołnierz Kazimierz Marchewka potrafi go w czasie wolnym od zajęć obiec dużo razy. W ten sposób buduje swą tężyznę fizyczną i sprawność sportową, ale i zwraca uwagę przełożonych, którzy pozwalają, by szeregowiec posiadał rower w jednostce (taki przywilej kilka lat później spotka Ryszarda Szurkowskiego w Radomiu). Przywozi go z Poznania, trenuje na terenie jednostki sportowej i 1 maja 1962 wygrywa wyścig szosowy w Choszcznie. I wojskowi wyższego szczebla piszą rozkaz: żołnierz Kazmierz Marchewka zostaje przeniesiony do Poznania na Ławicę (ul. Lotnicza). Stąd do rodzinnego domu ma 35 kilometrów. I pokonuje je na rowerze.

Reprezentant Wielkopolski. Kolarstwo Poznania początku lat sześćdziesiątych to kilka klubów sportowych: Lech, Warta, Stomil. Każda sekcja miała wówczas kilkudziesięciu zawodników. Zawody regionalne gromadziły do stu kolarzy i były niesłychanie zacięte. Wygrać było trudno i zakwalifikować się do reprezentacji Wielkopolski było honorem i zaszczytem. W roku 1962 Kazmierz Marchewka nim zostaje i startuje w czteroetapowym wyścigu w NRD, gdzie idzie mu dobrze. Defekt roweru pozbawia go zwycięstwa w klasyfikcji generalnej.

Trener, wychowawca młodzieży. Każdy kto w Polsce para się profesjonalnie kolarstwem, wie kim jest Kazimierz Marchewka. W wielu 19 lat zdobywa uprawnienia instruktora kolarstwa. W 1966 roku przestaje się ścigać i poświęca się wyłącznie szkoleniu młodzieży. W tym czasie w Warcie Poznań swe szosowe umiejętności ciągle podnoszą Lech Kluj, Jerzy Konopiński i Wiesław Kornecki i wielu, wielu innych adeptów tego pięknego i trudnego sportu. Przychodzi rok 1968 i sekcja kolarska Warty Poznań przestaje istnieć.

– Przeszedłem do Lecha, który w końcu lat sześćdziesiątych i na początku siedemdziesiątych był kolarską potegą – przypomina tamte lata, gdy Marian Kegel startował jako pierwszy Wielkopolanin w Wyścigu Pokoju, gdy Kegel i Zenon Czechowski reprezentowali Polskę na Igrzyskach Olimpijskich w Meksyku (1968), i gdy nie tylko oni należeli do elity polskiej szosy. – W Lechu było około 50 kolarzy, byliśmy klubem kolejowym. Wsiadało do pociągu 10-12 zawodników, rowery bezpieczne jechały w wagonie bagażowym i tak przemieszczaliśmy się po Polsce. Nikt nie marudził, wszędzie dojechaliśmy na zawody i tak samo wracaliśmy do Poznania.

Pytany o największy talent tamtych lat, Kaziu Marchewka ma gotową odpowiedź: Marian Kegel. – Był wszechstronnym zawodnikiem. Potrafił finiszować, wcisnąć głowę między dwóch ciasno jadących zawodników i wygrać. Dobrze spisywał się w górach, lubił jazdę indywidualną na czas. Był materiałem na kompletnego kolarza. Gdyby jeszcze umiał pokierować swą karierą… Zmarł tragicznie we wrześniu 1972.

W Lechu przeżył najpiękniejsze chwile swego życia jako trener kolarstwa. Gdyby tak liczyć, rok po roku, wychodzi 27 lat – od 1969 roku do 1996 roku. W roku 1979 uzyskuje tytuł trenera na wrocławskiej Akademii Wychowania Fizycznego, której absolwentami są także polski kolarz wszech czasów Ryszard Szurkowski, prezes PZKol. Wacław Skarul i dyrektor sportowy PZKol. Andrzej Piątek.

– Kolarskie barwy Lecha reprezentowali, między innymi, Lech Luj – uczestnik Wyścigu Pokoju, jego syn Robert – uczestnik MŚ w Perth w kategorii juniorów (1994), Marek Kluj, Wiesław Kornacki, Jerzy Konopiński, Marian Stachowiak, Marcin Kosicki, Robert Kruczkowski, Bernard Bocian (medalista MŚ w wyścigu drużynowym, wielokrotny mistrz Polski w jeździe indywidualnej na czas), Dariusz Nispoń, Paweł Ergang, Kazimierz Szymanowski i Piotr Adamski.

– Był rok 1995, moi kolarze startowali w Wyścigu Dookoła Ziemi Gorzowskiej. Wróciliśmy do Poznania i spadła na nas piorunująca wiadomość: sekcja kolarska KKS Lech Poznań przestaje istnieć. Podobnie stało się z sekcjami hokeja na trawie, koszykówki i pływania. Lech Poznań odtąd stał się klubem jednosekcyjnym: tylko piłkarskim.

Najskrytsze marzenia. Prawie sześć dekad z kolarzami, jako zawodnik i jako trener. Były lepsze i chudsze lata naszego cyklizmu. Na dźwięk nazwiska Michał Kwiatkowski Kazimierz Marchewka bardzo się ożywia i mówi wprost: – Niech podąża drogą, którą wyznaczył Hiszpan Oscar Freire. Zdobył on trzy razy tytuł szosowego mistrza świata. Chciałbym, by Michał w tym roku w amerykańskim Richmond powtórzył swój sukces z hiszpańskiej Ponferrady, gdzie w imponujący sposób zdobył tytuł szosowego mistrza świata. Obserwowałem dokładnie jego karierę od juniora i wiem, że będzie wielkim kolarzem. Życzę mu tego, niech jego sukcesy radują serca polskich fanów kolarstwa, także moje.

Michał Kwiatkowski 2 czerwca tego roku ukończy 25 lat. Wnuk Kazia Marchewki, Bartosz Mikołajczak, jest o rok młodszy od aktualnego mistrza świata. Wnuk pięć lat trenował kolarstwo i teraz z dziadkiem kibicują mistrzowi z Torunia. Kibicują całym sercem.

Trener juniorów. Kazimierz Marchewka jako 13-letni chłopak z Myszkowa koło Szamotuł pojechał do Bytynia, by po raz pierwszy zobaczyć z bliska kolarzy jadących w Tour de Pologne ze Szczecina do Poznania. W tym peletonie jechał wówczas Marian Więckowski, trzykrotny triumfator naszego narodowego wyścigu, z którym w latach osiemdziesiątych prowadzili kadrę polskich juniorów. – Także Edward Olejniczak, Andrzej Skorzkiewicz i Wincenty Majka – w piątką szukaliśmy utalentowanych kolarzy, który reprezentowali nasz kraj na Mistrzostwach Świata – przypomina czas sprzed lat.

Z kolarzami zjeździł prawie cały świat. Europę i jej drogi zna na pamięć. W roku 1981 przez trzy miesiące dobrze poznał Amerykę Południową (Wenezuela, Kolumbia, Kuba, także Meksyk). Był z kolarzami w Stanach Zjednoczonych. W Australii w 1994 roku jego podopieczni (Robert Kluj, Marcin Kosciki, Robert Radosz i Bartłomiej Ksobiak – reprezentacja Polski juniorów) dobrze pojechali na czas, zajęli szóste miejsce po defekcie. Doskonale pojechali na czas w roku 2000 we francuskiej miesjcowości Plouay: Peter Mazur został mistrzem świata, a Łukasz Bodnar został wywalczyl brązowy medal (obaj w kategorii juniorów). Robert Radosz przez trzy lata (1992-1994) jeździł w barwach Lecha Poznań i czas ten uważa za niezwykle pożyteczny z punktu rozwoju jego kariery.

Od 1995 roku Kazimierz Marchewka był trenerem koordynatorem w Wielkopolsce grup młodzieżowych: pod jego skrzydłami kolarskie szlify i umiejętności nabywały Aleksandra Dawidowicz i Katarzyna Pawłowska – olimpijki i późniejsze mistrzynie świata MTB i na torze.Owocne 75 lat. Kazmierz Marchewka jest z kolarzami od 59 lat. Dzisiaj, 20 stycznia 2015, obchodzi swe 75. urodziny. Pan Kaziu, druh Kaziu, jakkolwiek można się doń zwracać, zachował młodzieńczą energię. I niesamowitą wiedzę o sporcie, który wypełnił mu życie. Zdjęcia, wycinki prasowe, komunikaty sędziowskie, pamiątki z imprez najwyższej rangi (MIstrzostwa Świata), w których brał udział, otóż to wszystko starannie przechowuje. W nadziei, że te świadectwa kolarskiej aktywności Polaków zostaną zachowane na zawsze.W roku 2000, na 80-lecie Polskiego Związku Kolarskiego, otrzymał z rąk prezydenta RP Aleksandra Kwasniewskiego Złoty Krzyż Zasługi. Ma także inne odznaczenia i wyróżnienia.

W dniu urodzin, życzymy zdrowia i dalszego zapału do pracy!

źródło:
www.kurek-rowery.pl autor Piotr Kurek
www.ks.stomil-poznan.pl

Odsłony: 689

Statystyki

Użytkowników:
1
Artykułów:
1470
Odsłon artykułów:
1270952