Fęglerski Mieczysław

Poprawiono: czwartek, 31, marzec 2022 Drukuj E-mail

Mieczysław Fęglerski

obrońca doskonały



Ulica Za Cytadelą na poznańskich Winogradach. Zadrzewiona, malownicza skarpa, parterowa zabudowa. Otwieram drzwi pod trzynastką i wkraczam do jednego z piękniejszych wnętrz jakie widziałem. Mieszkanie jest wielopoziomowe, pełne światła i zieleni. Olbrzymie okna wychodzą na ogród. Gospodarz włożył dużo pracy w wykończenie domu. Majstruje zresztą do dziś. Urządził sobie warsztat stolarski i wolne chwile - szczególnie zimą - wykorzystuje na wykonanie różnych drewnianych elementów wyposażenia. Wychodzi mu to nie gorzej niż przed laty koszykówka.
Mieczysław FĘGLERSKI przeszedł do jej historii przynajmniej z dwóch względów. Jako pierwszy przekroczył liczbę 100 meczów w reprezentacji - co na przełomie lat czterdziestych i pięćdziesiątych nie należało do rzeczy łatwych - a po wtóre, okazał się wybitnym - kto, wie, czy w ogólne nie najlepszym - obrońcą. Na poparcie tej tezy, kilka przykładów. Rok 1948. Wielki międzyszkolny turniej we Wrocławiu. Liczą się właściwie tylko dwie drużyny - Kraków i Poznań. Najlepszy zawodnik grodu podwawelskiego, Wincenty Wawro, zdobywa w każdym spotkaniu 30-40 punktów. Kiedy rywale wchodzą na spotkanie finałowe, Mietek otrzymuje zadanie pokrycia snajpera. Do przerwy Wicek (później jeden z najwybitniejszych graczy kraju) nie zdobywa ani jednego punktu.
Rok 1950. Wiosną młody poznaniak zostaje powołany do drużyny narodowej na mecze z Czechosłowacją w Sopocie. Do przerwy szaleje Kinsky. Rzuca 14 pkt. Gdy próbujący mu przeszkodzić Polak ulega kontuzji, trener rzuca do walki debiutanta Fęglerskiego. Ten sam Kinsky kończy drugą połowę z dorobkiem... jednego kosza. Spotkanie rewanżowe rozpoczyna już "Miećka" w pierwszej piątce, choć jako gracz klubowy pozostaje rezerwowym. W drugim roku zawrotnej kariery prasa pisze: "Wielką zdobyczą, nie tylko Kolejarza, lecz w ogóle polskiej koszykówki, jest młody Fęglerski, materiał na klasowego obrońcę.
Rok 1955. Mistrzostwa Europy w Budapeszcie. Polska wraca na międzynarodowy szlak po dłuższej nieobecności. Zajmuje doskonałe, piąte miejsce, na 18 drużyn. Prawdziwą sensację budzi zwycięstwo nad późniejszymi wicemistrzami, Czechosłowacją. Kto ma wyeliminować najlepszego strzelca, Josefa Sipa, rzucającego każdej ekipie 25-30 pkt.? Oczywiście Fęglerski. Czech kończy zawody z kontem 2. Powszechna konsternacja.
- I tak zostałem skazany na utrudnianie życia najlepszym - wspomina dziś Mietek. - Krajowi rywale czuli już do mnie uraz. Kryłem przeważnie skrzydłowych, ustępujących mi wzrostem - Sławka Złotkiewicza, Wawrę, czy gwiazdę AZS, Sitkowskiego. Pamiętam okrzyk kibiców na Bielanach - Marek, strzelaj! I jego ripostę: - Nie mogę...
TRÓJKA Z... GIMNASTYKI

- Początki kariery były błyskawiczne. w popularnym "Marcinku", gimnazjum znanym ze sportowych tradycji, nauczyciel geografii rozkręcił koszykówkę. Kiedy zarządził mistrzostwa szkoły, nikt nie miał prawa odmówić. Henryk Beyer, który miał już kontakt z klubem, zebrał czterech chłopaków i rozglądał się za piątym. Zauważył mnie. - Spokojnie, staniesz na środku i nic nie będziesz robił - instruował. - Jak ci piłka wpadnie w ręce, rzucisz. Był rok 1947. Kilka miesięcy później dostarczył mnie na Dębiec, gdzie prowadził treningi słynny "Bajgiel", olimpijczyk z Berlina, Janusz Patrzykont. I pozostałem wierny klubowi do końca, choć ciągle zmieniał nazwy, ewouluując od ZZK, przez KKS, Kolejarza do Lecha. Przejście gdziekolwiek nie wchodziło w rachubę. Po prostu. Cóż, inne czasy, inne zwyczaje.
Mietek przyszedł do szkoły nastawiony przede wszystkim na naukę. Świadectwo po pierwszej klasie godne było pozazdroszczenia. Tylko jeden stopień dostateczny. Jak na ironię - z gimnastyki. Lubił koszykówkę, poświęcił jej wiele czasu, ale nigdy nie była dlań jedynym celem w życiu. Podobnie myśleli koledzy. Dopiero później nastała moda na nic nie robienie, poza wrzucaniem piłki do kosza.
Skończył Wydział Budownictwa Politechniki Poznańskiej. Przez lata pracował w Biurze Projektów Budownictwa Kolejowego. Dziś, już na emeryturze, wybiera sobie interesujące zlecenia. Ostatnio np. osiedle domów jednorodzinnych w Kościanie.

źródło:
magazyn "Basket"

{gallery}galeria/feglerski{/gallery}

Odsłony: 656

Statystyki

Użytkowników:
1
Artykułów:
1470
Odsłon artykułów:
1193799